Szkodliwe

Postanowiłem tutaj dodać najbardziej szkodliwe dodatki jakie pojawiły się do tej pory na blogu. Wszystko podzielone typami dodatku i posortowane numerami E. Polecam zapoznać się z nimi dokładnie by sklepie móc szybko zidentyfikować niezdrowy produkt.

Barwniki

E 122 - azorubina - barwnik, organiczny związek chemiczny, stosowany przede wszystkim w wyrobach cukierniczych i napojach. Dopuszczalne dzienne spożycie to 4 mg na kilogram masy ciała. Należy do grupy barwników azowych które są posądzane o nasilanie objawów astmy, u kobiet w ciąży mogą powodować skurcze macicy i doprowadzić do poronienia, w połączeniu z benzoesanami mogą powodować nadpobudliwość u dzieci. Barwniki z tej grupy są również posądzane o działanie rakotwórcze.


E 124 - czerwień koszenilowa - tak jak azorubina należy do grupy barwników azowych. Szkodliwość jak powyżej.

E 150c - karmel amoniakalny - stosowany do barwienia pieczywa, sosów, dżemów, czekolady, polew i deserów mlecznych. Dopuszczalne dzienne spożycie to 200 mg na kilogram masy ciała. Co ważne badania toksykologiczne cały czas trwają a już teraz możemy się dowiedzieć że jest posądzany o powodowanie nadpobudliwości i negatywnie wpływa na wątrobę, żołądek a nawet na płodność. 

E 150d - karmel amoniakalno-siarczynowy - syntetyczny brązowy barwnik stosowany m.in. w napojach, winach piwach, wyrobach cukierniczych np. czekoladzie, cukierkach, batonach czy herbatach rozpuszczalnych. Dzienna ilość spożycia nie powinna wynieść więcej niż 200 mg na kilogram masy ciała. Spożywany w nadmiernych ilościach może doprowadzić do problemów żołądkowych oraz nadpobudliwości.
Konserwanty

E 211 - benzoesan sodu - organiczny związek chemiczny stosowany jako środek konserwujący żywność, m.in. przetwory owocowe i warzywne, konserwy, napoje gazowane czy margaryny. Główne zarzuty dotyczące benzoesanu sodu to drażniące działanie na śluzówkę żołądka (dlatego muszą na niego uważać osoby chorujące na wrzody żołądka). Ponadto w połączeniu z witaminą C (E 300) może przekształcać się w rakotwórczy benzen(napoje gazowane). Jest również podejrzewany o niszczenie mitochondriów komórek co może powodować ich degenerację i być przyczyną choroby Parkinsona czy marskości wątroby. Jest pozwiązywany z wieloma chorobami pojawiającymi się w późniejszym wieku.

E 250 - azotyn sodu - syntetycznie produkowany konserwant stosowany w produktach mięsnych. Dzienne spożycie nie powinno przekroczyć 0,06 mg na kilogram masy ciała. W dużych stężeniach może reagować z hemoglobiną i powodować zatrucie organizmu, prowadzić do astmy, zapalenia nerek, bólów i zawrotów głowy czy problemów behawioralnych. Co ważniejsze jest podejrzany o działanie rakotwórcze a w połączeniu z innymi związkami podczas procesu trawiennego może tworzyć nitrozoaminy czyli rakotwórcze związki powstające z reakcji azotynów z aminami. Jak narazie nitrozoaminie udowodniono działanie rakotwórcze u zwierząt natomiast u człowieka ze względu na niskie wchłanianie określenie zagrożenia jest utrudnione. Jakkolwiek dodatek ten należy uznać za niebezpieczny i najlepiej nie spożywać.
Sztuczne słodziki

E 950 - acesulfam K -syntetyczny słodzik, dopuszczalna dzienna dawka to 15 mg na kg masy ciała, co najważniejsze jest uważany za nieszkodliwy ale niektórzy naukowcy twierdzą, że testy bezpieczeństwa nie były prawidłowo przeprowadzone i konieczne jest dalsze badanie. Znalazłem informację że spożywany w nadmiernych ilościach może prowadzić do białaczki, chorób układu nerwowego, raka płuc czy raka piersi !!!!

E 951 - aspartam -syntetyczna substancja słodząca, znacznie słodsza od cukru, nie posiadająca wartości odżywczych. Stosowany w bardzo wielu produktach, między innymi dietetycznych a nawet tych przeznaczonych dla dzieci. Maksymalna dzienna dawka to 40 mg na kilogram masy ciała. Jeden z bardziej kontrowersyjnych dodatków do żywności. W wynikach niektórych badań posądzany był o rakotwórczość, jednak badania te zostały podważone przez koncerny produkujące sztuczne słodziki. Jednak jak wiadomo wszem i wobec gdzie są wielkie pieniądze są również wielkie przekręty więc w zapewnianie że aspartam, nawet w dopuszczalnej dziennej dawce spożycia jest bezpieczny, ja nie daję wiary. Przy nadmiernym spożyciu jest posądzany o powodowanie raka mózgu, płuc i piersi, ponadto białaczki i chorób układu nerwowego. WAŻNE: osoby chore na fenyloketonurię nie powinny w ogóle używać aspartamu.

E 952 - cyklaminian sodu - syntetyczna substancja słodząca, w testach na zwierzętach podawanie dużych dawek najpierw doprowadziło do powstania nowotworu lecz nowsze badania tego nie potwierdziły. Pojawiły się również informację, że częste stosowanie może doprowadzić do pogorszenia zdrowia przy takich chorobach jak Parkinson, epilepsja. Dopuszczalne dzienne spożycie to 11 mg na kilogram masy ciała. Ze względu na powyższe informacje, mimo że nie do końca pewne, lepiej znacznie ograniczyć jego stosowanie a najlepiej wykluczyć.

E 954 - sacharynian sodu -sztuczny słodzik, znacznie ok. 300-500 razy słodszy od cukru, ma nie powodować próchnicy i nie posiada własności odżywczych. Ma metaliczny posmak, który jest maskowany innymi słodzikami np. cyklaminianem. Dodawany do wielu produktów spożywczych np. deserów, wyrobów cukierniczych, napojów bezalkoholowych czy produktów dietetycznych. Maksymalna dzienna dawka spożycia do 5 mg na kilogram masy ciała. W wiadomościach o szkodliwości sacharynianu  nie ma nic pewnego. W latach 60 i 70 był uznawany za rakotwórczy i w niektórych państwach zakazany (np. Kanadzie) natomiast w USA wymagano podawania informacji na produktach o możliwym działaniu rakotwórczym (nowotwór pęcherza). Kolejne badania nie dały jednak jednoznacznej odpowiedzi. Jak dla mnie nie warto ryzykować i lepiej nie spożywać.

E 955 - sukraloza - słodzik niedostarczający kalorii do organizmu, sam w sobie nie jest niebezpieczny ale rozkłada się w organizmie na toksyczne chloroglukozę i chlorofruktozę. Podobną są one niebezpieczne ale w większych ilościach niż spożywane przez człowieka. Nadmierna ilość może powodować kurczenie się grasicy, powiększenie nerek i wątroby. 

21 komentarzy:

  1. Ja chciałbym zapytać, czy ta szkodliwość lub nieszkodliwość jest potwierdzona konkretnymi badaniami, do których możemy sobie zajrzeć, czy informacje tutaj zawarte pochodzą z wikipedii?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Macieju, Macieju, Macieju jakimi badaniami? Kto płaci ten wymaga, jak będziesz chciał to Ci jeszcze właściwości lecznicze tej chemii przypiszą, liczy się kasa, a ludzie w sporej mierze mają jeszcze jakieś złudzenia odnośnie sprawiedliwości na tym świecie i wierzą, że jacyś tam specjaliści "niezależni" mają rację. Nikt nie oszuka biologii! Nasz gatunek ewaluował przez tysiące lat, a teraz w ciągu kilku dekad chce się nas nauczyć picia oleju transformatorowego. To Se Ne Da Pane Havranek.

      Usuń
    2. Liczy się rozum, skoro badań na temat ich szkodliwości nie masz to dlaczego okłamujesz ludzi. A może też dałeś się nabrać na naturalną stewię. Chcesz prowadzić bloga to rób to odpowiedzialnie.

      Usuń
    3. widziałam stewie w liściach więc to natura

      Usuń
  2. witaj mam pytanie, czy wiesz może co jest zawarte w słoiczkach do żywienia dziec? typu: Gerber, Hipp, Bobowita. od lekarzy słyszę że to sama chemia, ja czytałam etykietki i nic tam nie ma napisane, niby nie mają konserwantów, barwików nic sztucznego niby. Ale zastanawia mnie dla czego po otwarciu słoiczka przez tydzień nic się z tym nie dzieje? nie psuje się to. Czy te wszystkie koncerny produjujące zywność dla dzieci coś przed nami ukrywają? jeśli znasz odpowiedź to poproszę żebyś ten temat rozwiną na swoim blogu, z góry dziękuję i Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie jest (po prostu) pasteryzowane . ; )

      Usuń
    2. Klaymen, ja pasteryzuję swoje domowe przetwory, jak dżemy o obniżonej zawartości cukru, czy powidła (prawie bez cukru) i potrafią one spleśnieć szybciej niż otwarty gerberek. Nie wierzę, że to tylko pasteryzacja.

      Usuń
    3. masz w domu pasteryzator??

      Usuń
    4. Ja sie wypowiem po przeczytaniu kilku komentarzy oraz informacji o konserwantach. Proponuje wybierać produkty jak najbardziej naturalne, nie przetworzone, czyli z ekologicznych upraw, można samemu pewne rzeczy wyhodować lub zrobić, np domowe wędliny, pasztety choćby z soczewicy - smaczne i na pewno zdrowe. Co do karmienia dzieci - to zastanawiam się po co to pytanie, bo przecież sama możesz robić dziecku przeciery z owoców i warzyw w domu i nie trzeba kupować tych produktów (Gerber czy tym podobne) i zastanawiać się czy zawierają sztuczności. Pewność będziesz mieć gdy sama pewne posiłki będziesz przygotowywać - to proste i logiczne. A dla dziecka niemowlaka polecam przygotować krem z kaszy jaglanej poprzez rozgotowanie jej i dodanie odrobiny imbiru, cynamonu - jak najbardziej zdrowe i pożywne, a takie "danie" może zjeść również mama karmiąca. Dla wyjaśnienia - ja dzieci nie posiadam jeszcze, ale moja szwagierka właśnie takie jedzonko przygotowywała dla swojej niespełna rocznej córeczki - byłam przy tym i powiem jeszcze, że dziecko wcale się nie krzywiło że nie smaczne.
      pozdrawiam wszystkich serdecznie :)

      Usuń
    5. Są procesy produkcyjne, które zabezpieczają takie produkty przed psuciem (bez dodatku konserwantów) takie jak pasteryzacja, UHT, filtracja wyjaławiająca za pomocą różnych saczków itd....
      Nie należy oceniać jeżeli nie ma się wiedzy w danym kierunku.....to tak ogólnie :)

      Usuń
  3. właśnie! podbijam prośbę poprzedniczki!

    OdpowiedzUsuń
  4. Wycinek postu z forum DobraDieta.pl:
    "Agnieszka Dunal z Wrocławia, mama trzyletniego Jasia, o bakteriach w wodzie Żywiec Zdrój dowiedziała się niedawno. Wcześniej przetestowała popularne deserki dla niemowląt. Na podłodze z lastriko. Długo i z niedowierzaniem wpatrywała się w podłogę, na której kilka godzin wcześniej rozbiła niewielki słoik. Był w nim deser owocowy dla niemowląt znanej firmy.
    – Nie mogłam uwierzyć! Podłoga w miejscu, gdzie rozlał się smakołyk, stała się śnieżnobiała – opowiada matka. – Zaczęłam się zastanawiać, czy to jabłko, morela, czy może dodatek witaminy C zachował się jak środek wybielający? I jaki wpływ może mieć ten cudowny wybielacz na organizm mojego dziecka?
    Na etykiecie deseru Agnieszka Dunal nie doczytała się, ile witamin znalazło się w słoiczku, doczytała się za to, że skład produktu został uzgodniony z Instytutem Matki i Dziecka, który reklamuje się na swej stronie internetowej jako „ekspert w opiece nad rodziną”. Postanowiła pisemnie poradzić się eksperta. Na pierwszy list Instytut nie odpowiedział. Na drugi, w ostrzejszym już tonie, przyszła odpowiedź.
    – Dowiedziałam się, że za jakość produktu i jego rzeczywisty skład odpowiada producent – dziwi się Agnieszka Dunal. – Czyli że naukowcy w ogóle nie badali, co znajduje się w deserze, na którym się podpisali. Oświecono mnie jeszcze, że dzięki witaminie C dzieci w Polsce nie mają szkorbutu.
    – Rzeczywiście wiemy na pewno, że witamina C zapobiega szkorbutowi – zapewnia Wojciech Matusewicz, ale dodaje: – Poza tym niewiele więcej wiemy. Nie ma żadnych poważnych badań, które potwierdzałyby popularną tezę, że witamina C na przykład zapobiega przeziębieniom lub je łagodzi. A dodaje się ją dziś, zwłaszcza dzieciom, do wszystkiego. Jest w kaszkach, zupkach, serkach i napojach. Tymczasem nadmiar witaminy C, także wbrew obiegowej opinii, jest szkodliwy – powoduje kamicę nerkową.
    Agnieszka Dunal na wszelki wypadek postanowiła bojkotować produkty rekomendowane przez Instytut Matki i Dziecka.
    Nie udało nam się dowiedzieć, czy uczyniła słusznie. Sławomir Janus, dyrektor Instytutu Matki i Dziecka, jest zbyt zajęty, by rozmawiać z dziennikarzami. Trzeba długo czekać, by pisemnie odpowiedział na pytania, a efekt tego oczekiwania jest niejednoznaczny. „Rekomendując dany produkt spożywczy, [Instytut Matki i Dziecka – przypis autora] bierze pod uwagę jego skład, wartość odżywczą i jakość zdrowotną” – czytamy w piśmie od Sławomira Janusa, a „rekomendacje Instytutu otrzymują tylko te produkty, które produkowane są zgodnie z dobrą praktyką produkcyjną i dobrą praktyką higieniczną, w zakładach pracujących w systemach zabezpieczających jakość produkcji i gwarantujących bezpieczeństwo produktu finalnego”.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ach, co za zbędne przemyślenia co do witaminy C - to logiczne, że spożywając witaminy (wszystkie) w naturalnej postaci nie jest możliwy ich nadmiar. A nawet jeśli, to organizm ludzki (zaznaczam zdrowy) potrafi sam sobie poradzić z nadmiarem witamin, wydalając ich.

      Usuń
    2. Niestety mylisz sie gleboko. Organizm nie potrafi wydalic nadmiaru witamin, stad jest tak wazne zeby nie przeginac

      Usuń
  5. Proponuje zapoznać sie z kilkoma filmami, ruch anty NWO jest coraz większy i materiałów jest dużo w internecie ale na początek żeby zachęcić do zapoznania się z tematem proponuje :
    http://www.youtube.com/watch?v=VUZsZ0JD7Rw

    http://www.youtube.com/watch?v=4lpxM1gwmCg

    smacznego

    OdpowiedzUsuń
  6. Przykro mi, ale nie unikniecie tego,że jesteście truci. Jeżeli wszyscy "szarzy" ludzie się nie zjednoczą, to nic nie zrobicie. Garstka tu, garstka tam nic nie znaczy. A zanim miałoby dojść do zjednoczenia ludzkości (co jest niemożliwe), już są stosowane przeciw działania. Tak więc jesteśmy Kochani w przysłowiowej "dupie" i należy się z tym pogodzić. Jedyna nadzieja to, że Pisma Święte głoszą prawdę i Pan Jezus nas wybawi. Amen.

    OdpowiedzUsuń
  7. prawda napisana już została amen

    OdpowiedzUsuń
  8. Acesulfam K, sacharynian/cyklaminian sodu i aspartam. Problemy z nimi są te same: tanio się je produkuje, ochrona patentowa dawno wygasła (więc nie da się na nich obłowić), a badania zaprzeczają szkodliwości w normalnie spożywanych przez ludzi ilościach.
    Więc jak by tu sprzedać wielokrotnie droższe stewiole, ksylitol, maltitol, albo inny cudowny fit-leczniczy słodzik? Może podpuścić/opłacić jakichś internetowych szamanów, którzy będą wypisywać farmazony?

    OdpowiedzUsuń
  9. Proponuję jako chyba jedyne normalne rozwiązanie: uprawiać samemu warzywa i owoce na własny użytek i zrezygnować z mięs wszelakich. Będziemy zdrowsi i uniezależnieni od producentów pseudo-jedzenia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. w 100% zgadzam się z uprawą roślin jadalnych na własny użytek, proponuje tu również hodować kiełki - bogate źródło witamin i składników mineralnych. Proponuje produkty jak najmniej przetworzone, tzn w naturalnej postaci. Zdrowe są również: kasze (np.jaglana), ryż (polecam brązowy), soczewica, ciecierzyca. Produkty - pieczywo z pełnego ziarna. Co do przypraw to polecam wybierać te naturalne + zioła, sklepową "jarzynkę" przecież można samemu zrobić poprzez suszenie warzyw, a sól proponuje morską. Jako przyprawy można użyć np czubrycy (ja używam do sosów sałatkowych, kanapek, sery twarogowe). Masło wybierać naturalne prawdziwe, tzn w kostce z dużą zawartością naturalnych tłuszczów, zdrowe są także: oliwa z oliwek, olej konopny, sezamowy, z ostropestu, a przede wszystkim olej lniany w naszych warunkach klimatycznych szeroko dostępny. A co do mięsa - tu się nie zgodzę i powiem że nie masz racji, bo mięso też trzeba spożywać, ale z głową wybierać, to znaczy nie kupować tych przetworzonych a już na pewno nie pakowane. Przecież można samemu zrobić wędliny i mięsa te obiadowe - pod dziecka pamiętam rodzice, dziadkowie, wujkowie sami oporządzali świnie i robili wędliny. No tak, nie każdy ma taką możliwość, więc proponuje poszukać osób które się tym zajmują (na wsi) i od nich kupować, czyli bezpośrednio od producenta, albo gdzieś przy ubojniach.
      Jak widzicie można się zdrowo odżywiać, smacznie i jak widać niewielkim kosztem :)
      A dla Ciebie koleżanko lub kolego przesyłam strony ze zdrową żywnością:
      http://www.batom.pl/
      http://www.vitanatura.pl/
      pozdrawiam :)

      Usuń
    2. kurcze... nie tak dawno trafiłem w sieci sklepów X na masło, osełkę. Co się okazało, pięknie uformowana osełka ma najwięcej utwardzanych roślinnych tłuszczów niż tego prawdziwego - od łaciatej. Jak ja się cieszę, że mam ciocię, która od czasu do czasu takie naturalne masło zrobi... i poczęstuje.

      Usuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...