"Kalendarz adwentowy"
Adwent - w religii chrześcijańskiej czas oczekiwania na narodziny Jezusa Chrystusa, kończący się w Wigilię Bożego Narodzenia. Okres ten ma przede wszystkim charakter refleksyjny a jego obchodzenie wiąże się z wieloma symbolami i zwyczajami jak np. świeca roratnia czy wieniec adwentowy. Ale jaki to ma za związek z blogiem o produktach spożywczych? Jednym z symboli adwentu jest również tzw. kalendarz adwentowy przy pomocy którego odliczamy dni do Bożego Narodzenia. Może mieć on różne postacie np. kolorowanki, domku z półeczkami czy czapek mikołajowych. Nas jednak zainteresuje wersja spożywcza takiego kalendarza - dostępna w wielu sklepach w okresie przedświątecznym. Zasadą takiego kalendarza jest to że po każdym zakończonym dniu adwentu można było zjeść czekoladkę ukrytą za numerowanym kartonikiem. Oczywiście była też druga zasada wykluczająca tą pierwszą - kalendarz adwentowy trzeba było opędzlować w jeden dzień :) Ja znalazłem do oceny taki kalendarz wyprodukowany przez firmę ALTIS Kolin s.r.o. z Czech - oto co znajdziemy w ich wyrobie.
Skład: cukier, tłuszcz roślinny utwardzony palmowy, suszona serwatka mleka (9%), niskotłuszczowe kakao w proszku, odtłuszczone mleko w proszku o niskiej zawartości tłuszczu (2,8%), emulgator (lecytyna sojowa), aromat.
E322 - lecytyna sojowa - emulgator, stosowany na szeroką skalę w przemyśle spożywczym. Jest uznawana za nieszkodliwą a dzienne spożycie nie jest ograniczone normą. Jednak z informacji uzyskanych przeze mnie, praktycznie wszystkie obecne uprawy soi na świecie są genetycznie modyfikowane a lecytyna sojowa jest właśnie z tejże soi produkowana. Jak wiadomo kontrowersje wokół GMO są bardzo duże i nie ma 100% pewności że żywność modyfikowana jest bezpieczna dla ludzi. Ciekawostka: lecytyna sojowa jest mylnie traktowana jako wegetariańska - do jej produkcji używa się tłuszczu zwierzęcego.
Nie byłbym sobą, gdybym nie dążył do przestrzegania czytelników przed różnymi pułapkami spożywczymi czyhającymi w okresie przedświątecznym. Jedną z takich pułapek jest oceniany właśnie "kalendarz adwentowy". Dla mnie jego skład jest skandalem i żal mi jest tylko nieświadomych rodziców kupujących to dzieciom. Sam wyrób nazwany jest nawet nie czekoladą tylko uwaga "pastą mleczną". Nie mam pojęcia co to jest ale sądząc po składzie to straszny chłam. Jak pisałem już kilka razy, kupując słodycze trzeba się strasznie wystrzega wszechobecnych tłuszczów trans i tak jest też w tym przypadku. Takim "kalendarzom adwentowym" mówimy zdecydowane i stanowcze NIE! Jeżeli mamy troszkę zdolności cukierniczych i rękodzielniczych spokojnie możemy zrobić sobie takie coś samemu np. (LINK).
No popatrz, a ten kalendarz taki niewinny się wydawał :)
OdpowiedzUsuńŚwietny blog - dodaję do ulubionych :)
Pozdrawiam
Magiczne Słowa
Podobne składy mają wszelkie Mikołaje czekoladowe, ale ludzie kupując w ogóle nie patrzą na skład..... a szkoda...
OdpowiedzUsuńNiestety to prawda, kusza opakowaniem ale strasza skladem. Oby konsumenci nauczyli sie odrzucac szkodliwe produkty.
UsuńCóż podobny skład mają wszelkie czekoladowe Mikołaje, tylko szkoda, że ludzie je kupując nie patrzą na skład....
OdpowiedzUsuńChyba jakimś nożem dostanę się do środka i 'pastę mleczną' zamienię na gorzką czekoladę z bakaliami ;)
OdpowiedzUsuńBardzo fajny blog. Ja również często oglądam etykiety produktów... Najgorsze co ostatnio odkryłam to, że cudowne ciasta Lu GO! mają prawie tyle cukru co Snickersy... A podobno takie to zdrowe i pożywne :(
Cukrow czy weglowodanow? Bo nie zawsze jedno sie rowna drugiemu
UsuńWęglowodany=inaczej cukrowce. Np. chleb ma wysoki indeks glikemiczny i to ta sama "półka", co słodycze. Przeczytajcie sobie książkę "Życie bez pieczywa" Lutza.
OdpowiedzUsuń