Dziś postanowiłem wrócić do tematu jogurtów smakowych. Utarło się w społeczeństwie że jogurty to samo zdrowie itp. Jak zwykle w takich mądrościach jest część prawdy bo wszystko rozchodzi się o to jakie to są jogurty. Wiadomo że za polecane można uznać jogurty naturalne czy greckie ale co z pozostałymi, które z kolorowych wieczek pomalowanych w owocki zachęcają do kupna? Do oceny wziąłem deser jogurtowy ZOTT Jogobella owocowa wyspa - pieczone jabłko. Skład wygląda następująco: mleko, owoce 16,5% (15% jabłka i sok jabłkowy z koncentratu, 1,5% rodzynki), cukier, białka mleka, syrop karmelowy, cynamon, aromat, żywe kultury bakterii.
Patrząc na skład tego deseru w sumie nie ma się do czego przyczepić jeżeli chodzi o szkodliwą chemię. Może aromaty są niepotrzebne ale ciężko ich obecnie unikać więc dam sobie z nimi spokój. Czy jednak jest to już tak zdrowy deser? Oczywiście nie, bo zawiera sporo cukru pod postacią klasyczną ale również syropu karmelowego. Kupując taki produkt musimy pamiętać właśnie o zawartym w nim cukrze i o dużej szkodliwości dla naszego oragnizmu. Jogobellę owocowa wyspa - pieczone jabłko oznaczam jako PRZYZWOITY ze względu właśnie na ten cukier. Zaznaczę, że w segmencie produktów jogurtopodobnych, do tej pory opisanych lub sprawdzonych, ten jest według mnie jednym z bardziej przyzwoitych.
Patrząc na skład tego deseru w sumie nie ma się do czego przyczepić jeżeli chodzi o szkodliwą chemię. Może aromaty są niepotrzebne ale ciężko ich obecnie unikać więc dam sobie z nimi spokój. Czy jednak jest to już tak zdrowy deser? Oczywiście nie, bo zawiera sporo cukru pod postacią klasyczną ale również syropu karmelowego. Kupując taki produkt musimy pamiętać właśnie o zawartym w nim cukrze i o dużej szkodliwości dla naszego oragnizmu. Jogobellę owocowa wyspa - pieczone jabłko oznaczam jako PRZYZWOITY ze względu właśnie na ten cukier. Zaznaczę, że w segmencie produktów jogurtopodobnych, do tej pory opisanych lub sprawdzonych, ten jest według mnie jednym z bardziej przyzwoitych.
Ostatnio odpuściłam sobie kupowanie jogurtów smakowych na rzecz naturalnego z miksem własnych dodatków, choć te z Jogobelli zawsze wydawały mi się w miarę w porządku. O dziwo, aż tak się nie myliłam ;)
OdpowiedzUsuńJak by nie bylo cukru to pewnie byly slodzik, wiec nie jest zle.
OdpowiedzUsuń...a po co w ogole jesc jakies jogurty czy inne swinstwa z nabialu. To i tak wszystko kazeina (klej).Czlowiek to jedyny ssak na kuli ziemskiej ktory spozywa mleko innego ssaka.Wystarczylo mleko matki do 3 roku zycia.Wystarczy na chwile usiasc i wsluchac sie w szum lasu.
OdpowiedzUsuńNonsens.Fermentowane produkty mleczne nie zawieraja kazeiny poniewaz została ona przetworzona przez flore bakteryjna podczas procesu produkcji.Jedynie mleko zawiera takie białko i dlatego tez istnieja zalecenia by nie pic go wiecej niz 0,5 litra dziennie.
Usuńod pewnego czasu w wolnych chwilach studiuję ten temat i to co mi powtarzano w dzieciństwie by nie jeść nabiału okazuje się całkiem trafione..
Usuńno co ty. przecie gdyby zaczęto otwarcie rozgłaszać tego typu twierdzenia i gdyby ludzie odstawili te produkty to padłaby ogromna branża mleczarska.
Dla kontrastu jeko niekorzystne-szkodliwe opisałbym jogurty Jogobella Light, które między innymi zawierają truciznę aspartam.
OdpowiedzUsuńZe zwykłych Jogobella poza tym pieczone jabłko chyba wszystkie zawierają syrop glukozowo-fruktozowy, także również są do bani.
Przy okazji zachęcam do studiowania zjawiska smug chemicznych.